środa, 31 grudnia 2014

*3*

Uwaga! w rozdziale występują sceny homoseksualne 18+
czytając, robisz to na własną odpowiedzialność.

*Harry*

Nigdy nie przypuszczałem, że moja miłość do Louisa będzie tak szybko kwitła. On sam się tego nie spodziewał. Z dnia na dzień jego pocałunki są czulsze i wyrażają więcej uczuć, a ja czuję więcej emocji i miłości w jego czułych gestach. Od dwóch dni wszystko układa się po mojej myśli, a nikomu nawet nie przeszło przez myśl, by powiedzieć komuś o naszym wspólnym związku. Lou codziennie zbiera się na rozmowę ze swoją dziewczyną, ale cały czas odwleka to głupimi wymówkami typu ''jest chora'' czy ''miała ciężki dzień''. Wiem, że wszystkie preteksty wymyślił na poczekaniu, ale wiem też, jak bardzo jest to dla niego trudne. Był z nią przez równy rok i wydawało się jakby ich rzekoma miłość miała dopiero rozkwitać. Chłopak ma najwrażliwsze serce jakie kiedykolwiek miałem okazje zobaczyć, więc dla niego jest to nadzwyczaj męka.
Dźwięk mojego dzwonka w telefonie wymazuje wszystkie moje myśli, a swoją uwagę skupiam wyłącznie na nim. Zdjęcie, które zrobiłem 2 lata temu dalej widnieje na zdjęciu kontaktowym Liama. Liam jest osobą niezwykle spokojną i wyrozumiałą. Zawsze umiał znaleźć wyjście z najbardziej nieprzyjemnej sytuacji. Payne był na tyle samodzielny, że szybko pogodził się ze stratą rodziców i zaczął żyć swoim życiem. Nie oznacza to, że za nimi nie tęskni. Zawsze u mnie miał wsparcie i nawet w środku noc do mnie dzwonił. Mieszkanie w tak dużym domu samemu trochę go przerażało i zawsze dzwonił do mnie, po czym uprzejmie pytał, czy może przenocować. Mieliśmy wtedy zaledwie 14 lat, ale on był dojrzały i zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna.
- Liam! - odparłem entuzjastycznie i uśmiechnąłem się mimowolnie. Usłyszałem jego chichot i ciche westchnięcie.
- Powiem ci, że nawet się za tobą stęskniłem, Harry. - jego akcent jest mieszanką innych akcentów i niektórzy nie potrafią go zrozumieć. Ja jednak poznałem go na tyle, że nawet najszybszy szept nie jest mi obcy.
- Co u ciebie słychać? - pytam się, a on zaczyna opowiadać, że poznał pewną dziewczynę, że ma na imię Sophia i że potwornie ją kocha.
- Liam, kiedy możemy się spotkać? Jestem w Londynie. - zadaję mu pytanie i czekam, aż spokojnie na nie odpowie.
- W Londynie? Żartujesz, stary! - cieszy się, a ja chyba wiem co ma na myśli. - Skoro jesteśmy w tych samych miastach to na co jeszcze czekamy?! - krzyczy i śmieje się głośno.
Po małej sprzeczce na temat miejsca i godziny umawiamy się na za 2 dni. Liam jest moim przyjacielem i wiem, że zawsze nim będzie.
Pukanie do drzwi orzeźwia mnie, a ja odkładam telefon z powrotem na szafkę. Wstaję poprawiając swoją koszulkę i otwieram drzwi. Za nimi stoi nie kto inny, jak Louis. Wręcz rzuca sie na mnie, a nogą przymyka drzwi. Jego usta są ciepłe i idealnie pasują do moich. Nasze języki również współgrają ze sobą.
- Chcę.... cie... teraz.... mieć. - dysze między pocałunkami. Schodzi coraz niżej, po czym obsypuje nimi moją szyję. Delikatnie przygryza moje wrażliwe miejsce za uchem, a ja wydaję z siebie głośny jęk. Trudno będzie to ukryć.
Ściąga mi koszulkę, a następnie jego mokre i różowe usta przechodzą na obojczyki oraz klatkę piersiową. Zaczyna drażnić językiem mój wrażliwy sutek i bawi się nim ściskając i lekko szarpiąc. Wiję się pod nim, głośno pojękując. Czuję, że teraz rozpina mi spodnie. Pomagam mu wstając i ściągając spodnie wraz z bielizną. Louis jednak wstaje i znowu mnie całuje. Myśląc, że jest to tylko zwykły pocałunek całkowicie poddaję się jego ustom. Chwilę potem łapie w ręce moją męskość i patrząc mi w oczy, które ciemnieją i przepełniają się pożądaniem powoli porusza ręką w górę i w dół.
- Lou! - jęczę i łapię go za włosy.
- Zaraz....dojdę! - krzyczę wijąc się z przyjemności. Mam zamknięte oczy i czuję, jak jego ręka nie porusza sie już na moim przyrodzeniu. Widzę jednak, że Louis schodzi na swoje kolana i ponownie łapie w ręce mojego penisa. Ale nie w tym samym celu. Jęczę, gdy przejeżdża koniuszkiem języka po całej długości. Lekko zwilża główkę, a ja juz nie wytrzymuję.
- Lou, nie wytrzymam! - krzyczę, więc w końcu bierze całą długość do swoich ust. Powoli porusza głową do przodu i do tyłu. Co chwilę przyśpiesza swoje ruchy, a ja wypycham biodra do przodu, by zwiększyć moją przyjemność. Przyciskam ręce do jego głowy i pcham ją, by poinformować go, żeby zwiększył tępo. Głośno krzyczę, a moje nogi uginają się.
- Louis, jeśli tak dalej pójdzie, to dojdę w twoich ustach. - on tylko patrzy na mnie uwodzicielskim wzrokiem, a ja jeszcze bardziej sie podniecam. Wzrusza ramionami i najszybciej jak umie pieści mnie ustami.
- O tak! Właśnie tak Lou, oh! - jęczę i wyginam się w łuk. Dochodze w jego ustach, a on połyka moje nasienie i wstaje, by ucałować czubek mojej głowy.
- Dobrze ci szło, kochanie. - mruczy mi do ucha, a ja wykończony padam na łóżko.
- Kocham cię tak bardzo. - szepczę i wtulam się w jego nagą klatkę piersiową.

*nastepnego dnia*

Słońce przedziera się do pokoju, mimo, że rolety są zasłonięte. Promienie docierają do  moich oczu
i nie ma szans, bym ponownie zasnął. Próbuję wstać, ale ręce Louisa ciasno oplatają moją talie. Uśmiecham się na taką bliskość między nami, bo zawsze o niej marzyłem. Sięgam po mój telefon i zauważam, że dochodzi 10. Nagle słyszę jakieś kroki, które kierują się w stronę mojego pokoju. Kurwa,  nie mam ochoty z nikim teraz rozmawiać. Zamykam oczy i ponownie wtulam się w klatkę piersiową Lou. Słyszę, jak klamka opada w dół, a ja od razu rozpoznaję głośne pantofle Liama.
- Stary, czas wsta... - przerywa swoją wypowiedź, gdy zauważa mnie i Louisa w łóżku. Otwiera buzię, a ja uśmiecham się wstydliwie, po czym delikatnie podnoszę się spod chłopaka.  Mruczy coś niewyraźnie i przekręca się na drugi bok, a ja wzdycham z ulgą. Zauważam, że moje bokserki są na swoim miejscu, musiałem ubrać je w nocy. Podchodzę do Payne'a i zamykam go, a raczej on mnie, w przyjaznym uścisku. Jest ode mnie wyższy, prawie taki sam jak Louis. Dzieli ich zaledwie kilka centymetrów.
- Hazz, widzę, że twoja orientacja się nie zmieniła. - chichocze i klepie mnie po plecach.
- Zjesz ze mną śniadanie? - pytam i ubieram moją koszulkę. Przytakuje i oboje wychodzimy, zostawiając Louisa by dalej sobie biedak pospał.
- Jak on ma na imię? - pyta mnie siadając przy stole. Wszyscy zdają się jeszcze spać, ale z tego co wiem siedzieli do późna. Jedynie rodzice Louisa poszli, bo powiedzieli, że jest upity, co mnie mega wkurwiło i powiedzieli, żeby wrócił, jak wytrzeźwieje. Robię ciasto do naleśników. 
- Louis. - mówię mu wzdychając i rozmarzając nad szatynem. Jego niebieskie, wręcz szare oczy można zauważyć z odległości kilometra. Uśmiech, który zachwyciłby nawet najmniej szczęśliwego człowieka na tej ziemi oraz włosy, które pachną tym zajebiście pięknym szamponem i.....
- Ziemia do Harry'ego! - Liam macha mi przed twarzą swoją dużą dłonią, a ja orientuję się, że przypaliłem naleśnika.
- Marzyłeś o nim? - pyta, a ja przytakuję zawstydzony i robię kolejne naleśniki. Oboje zjadamy je w żółwim tempie dyskutując o tym, jak minęły nam 2 lata. Tak, nie widziałem Liama przez 2 równe lata. Nasze kontakty się urwały, po nieco ostrej kłótni. 
- Harry? - głos Lou powoduje, że nasze głowy zwracają się w kierunku schodów. Chłopak wchodzi zaspany do kłótni i sztywnieje na widok Liama. Ten zaś wstaje i uśmiecha się serdecznie w kierunku szatyna i podaje rękę.
- Kto to? - pyta Louis podchodząc do mnie i zupełnie ignorując mojego przyjaciela.
- Louis! - warknąłem mu do ucha, a on zacisnął usta w cienką linię.
- A więc zostawiasz mnie samego w łóżku podczas, gdy obaj jecie sobie pieprzone naleśniki?! - mówi i odwraca się obrażony. Liam wygląda na zaskoczonego oraz trochę roześmianego. Wzrusza ramionami i dokańcza swój posiłek.
- Przepraszam za niego, jest zazdrosny. - mówię i kręcę głową oglądając się za siebie. 
- Ale to dobrze. Przynajmniej widać, że cię kocha. - klepie mnie w ramię. Wstaje i rozciąga się, po czym krzyczy.
- Nie martw się, Louis! Mam dziewczynę i nie zamierzam podrywać ci Harry'ego! - woła za nim i śmieje się, a po chwili ściąga Louisa do kuchni.
- Oh. Sorki. - uśmiecha sie i drapie po karku. Decyduje jednak przywitać się z nim i wyciąga do niego rękę. 
- Miło cię było poznać. Będę się zbierał, ale mam nadzieję, że utrzymamy kontakt. - uśmiecha się ciepło, po czym kieruje się w stronę drzwi i ubiera kurtkę ostatni raz się z nami żegnając. 
Louis idzie z powrotem do kuchni i zasiada na krześle z filiżanką herbaty. Podbiegam do niego i mocno przytulam opierając ręce na blacie za nim. Wzdycham, gdy oplata swoimi nogami moją talię i przyciąga bliżej. Zatapiam swoją twarz w jego szyi i mocniej ściskam.
- Kochanie, spokojnie. - mruczy i głaszcze mnie po głowie. 
- Tak bardzo za tobą tęskniłem, kocie. - jęczę.
Resztę poranka spędzamy śmiejąc się razem i tuląc się do siebie.
 
---------------------------------------------------------------
MAMY NOWY ROK! HAHAHA :)))) ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE I ŻEBY TEN ROK BYŁ LARRY YEAR <3
KOCHAM WAS :))
MALU

1 komentarz:

  1. Awqwww jaki Jejku śliczny rozdział nie moge się doczekać następnego, szczęśliwego Nowego Roku miś ❤

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K